26 marca 2015

Queima das Fitas


Kolorowe platformy przemieszczają się powoli jedna za drugą. Alkohol wylewa się z nich litrami objewając rozradowany tłum maszerujący pomiędzy nimi. Okrzyki, śpiew i skandowanie mieszają się ze sobą tworząc niesamowitą atmosferę. Co chwilę ponad głowami uczestników parady widać wymachiwanie różnokolorowymi laskami i cylindrami. Korowód to główny punkt obchodów Queima das Fitas w portugalskiej Coimbrze – jednego z największych festiwali studenckich w Europie.


Festiwale  Queima das Fitas odbywają się w kilku miastach Portugalii lecz najstarszy i najbardziej popularny ma miejsce w Coimbrze, najważniejszym ośrodku życia akademickiego w kraju. Uniwersytet w Coimbrze (UC), założony w 1290r., to najstarszy uniwersytet w Portugalii i jeden z najstarszych w Europie przyciągający tradycjami i zwyczajami akademickimi studentów z całego kraju.

Festiwal odbywa się na początku maja i trwa 8 dni, tyle ile jest wydziałów na UC, podczas których na uczelni nie ma zajęć. Studenci celebrują zbliżający się koniec roku akademickiego. Jest to tydzień koncertów, przedstawień i występów, w których biorą udział nie tylko lokalni studenci ale również masa przyjezdnych zwabionych licznymi atrakcjami. Po zapadnięciu zmroku tysiące ludzi bawi się przed kilkoma scenami, na których występują zespoły i DJ’e światowej sławy. Jednego dnia, prosto po koncertach, które trwają do 7 rano, studenci jadą pociągiem nad morze gdzie odpoczywają cały dzień na plaży, po czym wracają by kontynuować zabawę. Jednym z ciekawszych wydarzeń jest nocna serenada fado wykonywana przez studentów na schodach Starej Katedry (Serenata Monumental). Queima das fitas znaczy dosłownie palenie wstęg – jest to rytuał wieńczący zakończenie zajęć na trzecim roku studiów. Do każdego wydziału przypisany jest inny kolor wstęgi. Jednak clou festiwalu jest parada.

Rząd udekorowanych ciężarówek-platform, których jest ponad 100, rozpoczyna korowód w starej części miasta Alta powoli kierując się w dół do dzielnicy Baixa. Jadą nimi studenci ostatniego, trzeciego roku, młodsi koledzy podążają za nimi. Przygotowania do parady rozpoczynają się 3 lata wcześniej, kiedy na pierwszym roku grupa przyjaciół z jednego kierunku lub wydziału decyduje się na wspólne wzięcie udziału w obchodach. Przez 3 lata studiów odkładają pieniądze, ponieważ wynajęcie auta,  wykonanie makiet i ozdób oraz zakup alkoholu to koszt około 6 tysięcy euro. Kwestię dekoracji ciężarówek ogranicza jedynie studencka pomysłowość. Nie brakuje aluzji politycznych i społecznych, odniesień do kreskówek ani żartów z własnego wydziału czy wykładowców.

Studenci ubrani są w oficjalne stroje – białe koszule i czarne marynarki. Dodatkowo przyszli absolwenci mają laski i cylindry w kolorze swojego wydziału oraz czarną pelerynę, której według tradycji nie wolno prać. 3 uderzenia laską w kapelusz to życzenie wszystkiego najlepszego po studiach. Parada jest również ważna dla studentów pierwszego roku, którzy po jej zakończeniu przestają być freshmenami.

Kolejne auta przejeżdżają wąskimi ulicami a alkohol dosłownie się z nich wylewa. Największe portugalskie browary, jako sponsorzy festiwalu, fundują część piw, które są rozdawane z platform lub rozlewane na głowy uczestników korowodu. Każdy chętny może dostać kubeczek wina lub sangrii rozlewanych z pięciolitrowych butelek. Nie brakuje mocniejszych alkoholi. Wódka, tequila, whisky czy gin podawane są najczęściej bezpośrednio do gardeł i tak już przemoczonych ochotników. Jest nawet rodzima Żubrówka. W ruch idą pistolety na wodę, wypełnione nie wodą a piwem. Na jednej z platform grupa studentów obmyśla recepturę nowego drinka mieszając wszystkie rodzaje trunków. Kolorowa parada pozostawia za sobą sterty rozgniecionych puszek i ulicę klejącą się od rozlanego alkoholu wszelkiego rodzaju.

Z niektórych aut rozdawane są małe, zakapslowane buteleczki różnych, wysokoprocentowych alkoholi. Przechodzi koło mnie chłopak z taką właśnie buteleczką i gestami wypytuje dookoła czy nie ma ktoś otwieracza. Daje mu do potrzymania swoją puszkę, a on trochę nieufnie podaje mi butelkę. Podnoszę z chodnika rozgniecioną puszkę i jednym ruchem sprawiam że kapsel spada na ziemię. Minę ma jakbym wyciągnął mu z czapki królika. Nie może uwierzyć co to za czary. Odwdzięcza się wysoką piątką. Właśnie takie piątki z nieznajomymi, wynikające z prostych sytuacji, zapadają w pamięci na długo.

Zawsze będąc na różnego rodzaju wydarzeniach staram się brać w nich czynny udział. W tym przypadku czynny udział skutkował lekkim kacem następnego dnia ;-).













Zatrudnienie nie znalezione ;-)

























Brak komentarzy:

Prześlij komentarz