Jeden z symboli miasta, motyw przewodni niezliczonej ilości pocztówek,
w charakterystycznym, żółtym kolorze.
Pierwszy tramwaj elektryczny sunął po lizbońskich torach już w 1901 roku wypierając tramwaje konne. Największy rozwój sieci tramwajowej przypadł na lata 50., kiedy czynnych było 24 linii. Od tego czasu liczba linii zmniejszała się w związku z rozwojem połączeń autobusowych i otwarciem metra.
Obecnie po stolicy Portugalii kursuje tylko 5 linii tramwajowych. W zdecydowanej większości są to stare, przedwojenne tramwaje nie bez trudu pokonujące wąskie i kręte uliczki starego miasta głośno przy tym zgrzytając i chrzęszcząc. Zdecydowano pozostawić je w użyciu nie tylko z racji na ich walory turystyczne ale także ze względu na górzystą topografię miasta i fakt, że po stromych ulicach mogą się poruszać jedynie małe tramwaje. Jeśli wierzyć wikipedii na linii 28 znajduje się najbardziej stromy podjazd tramwajowy na świecie wynoszący 14,5%. Tylko na jednej linii, nr 15, kursują nowe, niskopodłogowe maszyny. Spośród 48 starych tramwajów 8, w kolorze czerwonym, pełni role wycieczkowe. Są też trzy maszyny tramwajopodobne, nazywane windami, kursujące góra-dół na najbardziej stromych podjazdach.
Przejazd starym, wykończonym drewnem w środku tramwajem nazywanym Remodelado zalicza się do głównych atrakcji turystycznych Lizbony, chociaż jeżdżą nimi nie tylko turyści. Wg mnie najciekawszy jest przejazd 12tką i 28ką, które okrążają zamek Castelo de São Jorge i przecinają Alfamę – najstarszą dzielnicę miasta. Niektóre uliczki, którymi podążają te tramwaje, są tak wąskie, że lekkie wychylenie się przez okno grozi zetknięciem ze ścianą kamienicy.
Tramwaje nadają Lizbonie niebywałego charakteru a poznawanie miasta z siedzenia jednego z nich to zdecydowanie dobry pomysł na słoneczne popołudnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz